Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    w drodze...
Zwiń mapę
2008
04
maj

w drodze...

 
Chiny
Chiny, Guling
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18733 km
 
Te duze miasto widzialem tylko z okna pociagu i autobusu (w obu przypadkach dwukrotnie) i oczywiscie okolice dworca...

Z Kunmingu jechalem pol dnia i cala noc, aby rano wysiasc z pociagu i od razu wsiasc w autobus... Po doswiadczeniach wczesniejszych z azji kupilem bilet siedzacy, a nie miejsce w kuszetce, w celu poznania blizej chinczykow. Eksperyment sie udal i ta przeprawe bardzo milo wspominam... Sami Chinczycy byli zaskoczeni widzac turyste w tym wagonie... Mnie natomiast zaskoczyla kolej chinska (wdorce jak lotniska, przechodzi sie przez bramki kontrolne-na szczescie na poklad mozna zabrac wszystko poza srodkami wybuchowymi z zapalnikiem ;-))); do poczekalni moga wejsc tylko pasazerowie z biletami-wczesniej sprawdzeni na bramce- ; dalej kazdy pociag ma swoja bramke i po uprzednim pokazami biletu wszyscy oczekujacy sa wpuszczani na peron dokladnie minute, moze dwie przed przybyciem pociagu. Pociag czysty, kazdy wagon ma swojego porzadkowego, ktory na bierzaco oprznia kosze, zamiata, myje tolaete... bylem w szoku!!! Po starcie wszyscy, ze mna na czele ;-)) zaczeli sie przemieszczac, wczesniej wszyscy usiedli grzecznie na swoich miejscach... Zajalem wolne trzy siedliska, z mysla o nocnym snie; reszta szczesikiwcow zajmowala kolejne wolne 2lub3 miescowe "loza"... Zanim nadeszla pora drzemki nie obylo sie bez wielkiego jedzenia!!! Zaraz po zajeciu nowych miejsc wszyscy z wielkimi kublami (min litrowymi) zupkami chinskimi ruszyli napelnic je wrzatkiem, kolejne moje zaskoczenie, ze byl dostepny w pociagu caly czas i sie nigdy nie konczyl... Zostalem poczestowany jednym z takich kubelkow (bo jak to moze byc ze ktos nie je zupki chinskiej ;-))) ) przez mojego sasiada i poszedlem napelnic je wrzatkiem... byla dobra ;-)) oni dodawali dodatkowo do niej warzywa, mieso (zarowno suszone jak i zwykle i takie gotowe kupione w malych kawaleczkach, chyba specjanie do tego celu produkowane)... Pozniej nie obylo sie bez "rozmowy" (troche na migi, troche rysujac w moim notatniku... Rano obudzila mnie muzyka z radiowezla, widzialem juz kolejki chinczylow ze szczoteczkami do zebow ustawione do dwoch kranow... Nieco pozniej pociag sie zatrzymal na jakiejs wiekszej stacji bo nagle zrobilo sie ciasno... "rozmowy" i moj notatnik prawie juz bez wolnego miejsca, na szczecie mam drugi; gra w domino i puzle chinskie; zostalem poczestowany kolejnymi lokalnymi specjalnosciami, bylo sympatycznie i milo ;-))

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Zibbi
Zibbi - 2008-05-27 19:13
hehe... ciekaw jestem Hubi, czy z moja twarza ukrainsko-germanska (swietnie sie sprawdza na obu granicach ;) na Krymie tez pomagala :D), chinczycy tez by byli tak przyjazni :D (Coooz, nie kazdy na dzien dobry wyglada tak 'user-friendly' jak Ty ;) :D
 
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008