Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    
Zwiń mapę
2008
03
maj

 
Chiny
Chiny, Kunming
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18148 km
 
Rano z granicznego miasteczka udalem sie autobusem do stolicy prowincji, aby nastepnie pociagiem pojechac dalej...

Na stacji autobusowej spotkalem Anglika, ktory wlasnie przekroczyl granice (i mial podobne przeboje do moich). Oczywisnie od pierwszego zobaczenia zaczelismy razem rozmawiac. Tuz przed startem autokaru dolaczyla do nas Amerykanka (prosto z granicy i tez milo jej nie wspominala)... Jechalismy bardzo dobra droga, pusta droga... Olbrzymia inwestycja, sprawiala, ze przez gory jechalo sie czteropasmowka jak po nizinie. Zdziwilo mnie, ze tak dobra droga 375km bedziemy jechac 12h!! Smielismy sie, ze chyba przerwa obiadowa bedzie trwac 5h ;-)) Ale nasze zdziwienie szybko rozwiala rzeczywistosc. Po 20km autobus zjechal z autostrady i broczyl polna droga z olbrzymimi dziurami pelnymi wody.

Wjechalismy do miasteczka, na poczatku byla policyjno-wojskowa rogatka, na ktorej nie obylo sie bez sprawdzenia paszportow... Dalej jechalismy w blocie majac nad soba bedonowa autostrade. Myslalem, ze zaraz na nia powrocimy... ale mylilem sie... a po nastepnych kilkunastu kilometrach okazalo sie, ze nie jest ona jeszcze wykonczona (pusta owarzyszyla nam, to z boku, to z gory niemal przez cala droge. Po 13h jazdy, wytrzesieni, dotarlismy...

Ostatni pociag mi uciekl (nie bylo latwo sie dogadac, towarzyszy mi ten problem przez cala droge w Chinach) 2h temu, a nastepny bedzie o 14.27. Mialem nadzieje, ze kobieta dobrze mnie zrozumiala ;-)) I tak spedzilem w tym sredniointeresujacym miesie noc i prawie caly nastepny dzien. W hostelu spotkalem Amerykanina, z ktorym mialem okazje wypic piwo w Tajlandii!! (notabene tam znalazlem jego portfel-w srodku byla wizytowka hotelu w ktorym przebywal i tak sie poznalismy).

W autobusie przychodzily mi do glowy rozne mysli, bo tylko to sie dalo robic ;-))) To, ze juz od jakiegos czasu jestem wlasciwie w drodze powrotnej, ze juz nie moge sie doczekac, poza ujrzeniem najblizszych... polskich tradycyjnych potraw, takich jak: pierogi ruskie, barszcz ukrainski, placki po wegiersku, fasolka po bretonsku lub grecku, sznycel wiedenski, gulasz po szanghajsku, niekoniecznie za ryba po grecku i sledziem po tatarsku ;-))) hehe
ale i za bigosem, schabowym, klopsikami, mielonym z buraczkami, nalesnikami, serem bialym, kopytkami... uuu zglodnialem piszac to ide na ryz po chinsku (apropos jeszcze Wietnamu... tam z 6 razy slyszalem, ze ten kraj jest drugim eksporterem ryzu na swiecie, brzmialo to jak mi w glebokiej podstawowce do glowy wbijamo, ze Polska jest drugim eksporterem ziemniakow na swiecie ;-)))

Tak sobie pomyslalem, ze jak ktos z was chcialby wysluchac niesamowitych, pasjonujacych opowiesci z dziedziny: historia, obyczaje, kultura ;-)) lub inne moje przygody nieopisane na tym blogu, smialo moze mnie zaprosic na jakis polski obiad ;-))) ale nie golabki!!! chyba ze bez ryzu ;-)) i nie koniecznie na pierogi ruskie, bo te rezerwuje dla mamy, ktora robi je najlepiej na swiecie!!! ;-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
sagnes
sagnes - 2008-06-05 10:35
no to zapraszamy na jakiś łikęd na polski obiad do bydgoszczy :-) nocleg też sie znajdzie. pozdrawiam i szczęśliwego i bezpiecznego powrotu do kraju!!
 
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008