Widac, ze ze wzgledu na turystow dbanie o czystosc przychodzi im troszke latwiej niz w pozostalej czasci Kambodzy... ;-)) coprawda jest topozorna czystosc, ale zawsze to lepiej niz nic ;-)) Mieszkancy bardzo mili i potwierdza sie opinia,ze sa bardzo przyjazni i zyczliwi...
Na drudi dzien pobytu,gdy skonczylo sie swietowanie niwego roku i ludzie zaczeli wracac dopracy,poszedlem do ambasady wietnamskiej po wize... Wychodzac do tego skwaru, zrobilo mi sie jeszcze bardziej doraco na sercu, gdy podugiej stronie ulicy ujrzalem lekko powiewajacapolska flage... Tak blisko doojczyzny, a tak daleho do tych wszystkich za ktorymi tesknie juz tak bardzo....
Samo miastoniczym szczegolnym sie nie wyroznia.... ot miasto ;-)) ma swoje zabytki...
Wieczorem w hoteliku obejrzalem sobie film "Killings fils" i nastepnegodnia udalem sie namiejsce pamieci tej nawiekszej zbrodni wojny domowej w historii....
Podobnie bylo dzien przed wyjazdem do Wietnamu gdzie wieczorem wciagnalem "Czas apokalipsy"...
W sumie gdyby nie te smiecenie gdzie popadnie,i wariackie zachowanie na drodze kraj ten bardzo by przypominal Laos, z tym ze zamiast gor ma moze... czyli by i tak nie wygral z tymi cudownymi widokami w Laosie ;-)))
To tyle z Kambodzy...