Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    brak slow....
Zwiń mapę
2008
13
kwi

brak slow....

 
Kambodża
Kambodża, Angkor Wat
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15298 km
 

Ten szalony dzien zaczelismy jeszcze jak bylo szaro na dworze... wsiedlismy na rowery i udalismy sie na swit do Angkor Wat... po 10km bylismy przy wejsciu...

Doprawdy brak slow!!! moje oczekiwania byly bardzo wielkie i wszystkie podczas zwiedzania miast i swiatyn zostaly zaspokojone ponad miare... Angkor Wat, Angkor Tomb, Angkor Baruei,... i inne....

Jedno co jest na minus, to droga, samochody, motory i komercja w okol... handlarze, sklepikarze, restauracje... wlasciwie pod kazdy obiekty mozna podjechac autokarem!!! klimat dzungli nie istnieje prawie w ogole, a mona go poczuc tylko chwilami... akt... jest to produkt narodowy nr 1 Kambodzy (wizy plus bileyt) i ladwosc dostania sie do obietkow dodatkowo przyciaga turystow (tych na szczesie bylo stosunkowo malo, bo okres turystyczny sie konczy, a i zwiedzalismy mniej popularne miejsca, gdzie wlasciwie swiecily pustakami)

Poniewaz byl to szalony dzien, bo na rowerach spokojnie zrobilismy ponad 40km (w szybkim tepie, od switu do zmroku), kilknanscie na nogach zwiedzajac, skracalismy droge jezdzac przez las/dzungle wydeptanymi sciezkami, gdzie udawalo nam sie uniknac tego komercjalizmu (czasami wchodzilismy do miasta od strany gdzie nie bylo drogi i udalo nam sie w ten sposob poczuc klimat odkrywcy Angkoru...

Mielismy jeszcze to szczescie, ze w poludnie zaczal padac deszcz... W tym czasie bylismy w pieknym miescie, otoczony lasami (malo populary, wlasciwie zwiedzany tylko na szlaku trzydniowym-pomocnicze sa mapki ze szlakami, w zaleznosci ile dni jestes kompletni sie do nich nie zastosowalismy zrobiac trase mieszana prawie w komplecie 3-4 dniowa w jeden dzien; a do tego chyba tylko my jechalismy na wlasna reke, bez przewodnika, bez riksiarza, taksowki, autobusu...)

Deszcz padal jakies 75min, ale to pozwolilo na dodatkowa atrakcje, dodatkowy klinmat... blyskawice bedac w srodku ruiny swiatyni wydaja sie byc tak mocne jakby mialy kompletnie zdemolowac pozostalosc...

Calkowice udala nam sie wyprawa....

Po godz 18, gdy niebo juz czernialo wyszlismy z ostatniej kmerskiej pozostalosci... plan nam sie udal calkowicie i zwiedzilismy wszystko co chcielismy...

Byl to szalony dzien i dla nas bardzo wyczerpujacy fizycznie, normalnie przeznaczone jest na to 3-4 dni (z popoludniowymi przerwami na drzemke w hotelu), z przewodnikiem, ktory poopowiada to i tamto ;-)) ale wczesniej poczytalismy, wiec pewnie duzo nie stracilismy....

Dodam, ze w Angkor Wat spotkalismy znajome francuzki... Na rozmowie z nimi stracilismy z 20min, bo Mikalel juz wczesniej mowil, ze jedna mu sie bardzo podoba, wiec sobie z nia porozmawia, ja w tym czasie zabawialem druga ;-)))... Ja sie z nimi umowilem w Wietnamie.... ;-)))

Tym razem wzielismy ze soba czolowki (dzien wczesniej ich nie mielismy i wracalismy na rowerach, po ciemej i zatloczonej drodze bez zadnego swiatla)... po zmroku zaczynal sie nowy rok!!! wyczerpani zatrzymywalismy sie przy swiatyniach aby popatrzec na festiwale z okazji nowego roku... Mikalel przegral troche pieniedzy w "ruletke" a ja ustrzelilem smieszna zabawke, ktora oddalem pierwszemu napotkanemu dziecku...

szczesliwego nowego roku!!! ;-)))
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Marek
Marek - 2008-04-24 08:45
Hej Hub,
swietna opowiesc i pordoz do Angkor
bylem tam z toba oczami wyobrazni,
pozdrawiam cie stary,
p.s. ten brodaty chudzina na zdjeciach to kto?
 
Pyciu
Pyciu - 2008-04-24 21:45
Przyjacielu - super relacja.
Fajnie poczytac po calym dniu roboty.
Az sie nie chce pracowac.
Nie powiem ze zazdroszcze ale dobrze jak ktos przeciera szlaki.
Trzymaj sie
PS Niezły image, bedzie ci pasował do pogody w Polsce

 
ba
ba - 2008-04-25 19:01
Wszystko piękne Hub, jesteśmy tu wszyscy z Tobą! Powinniśmy dla Ciebie prowadzić też bloga, ze swoimi przygodami. Rozumisz: "Wstałam dzisiaj do pracy i świeciło słońce. Samochodem zrobiłam ok. 5 km i pracowałam. Wróciłam i zjadłam obiad. To był szalony dzień" Koniec o nas. Foty wstawię później. "Ja w samochodzie", "ja w pracy". "Ja po obudzeniu" Ci odpuszczę :)
Sciskamy i juz wyglądamy Twojego powrotu. Ale jak nas zobaczysz to zawołaj po imieniu, bo ja nie poznam tego cherlawego, wychudłego gościa... Cmoki.
 
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008