;-)))
Wspominalem, ze Nepalki sa piekne??.... hmmm Tajki przebijaja je swoja uroda zdecydowanie!!! Co prawda nie wyprzedzily Polek, wiec spokojnie dziewczyny, jak wroce to bede do zagospodarowania ;-)
wyalaja mnie z kafejki... wiec c.d.n.
Wyszedlwszy z lotniska poczulem jak sloncee mnie rozklada.... temperatura, patrzac na wykres siegala 40 celsjuszow!!! zaczalem sie strasznie pocic... Temperatura i to co widzialem jadac do centrum przypominalo mi zdecydowanie bardziej Dubaj niz Indie i Nepal... Ulice jak w Niemczech... Wysokie i uporzadkowane budynki... juz z samolotu widzialem jak w kosteczki byly zorganizowane pola i uliczki...
Dopiero w centrum sklepiki, stragany zaczely przypominac Azje... z ta roznica, ze nikt nie naskakiwal, nie nawmawial, mozna bylo dotykac i ogladac i nikt sie nie odezwal slowem ;-))) no i zdecydowanie czysciej...
Jechalem z Meksykaninem, z tym ktorego poznalem w Kalkucie (tam okazalo sie ze mamy ten sam lot)... razem dotarlismy do hotelu i zeby bylo taniej razem wzielismy pokoj (dwu osobowy), a widywalismy sie tylko rano i w nocy ;-)) mielismy inne preferencje co do Bankoku...
Mieszkalismy w malym hoteliku, wlasciwie jedna z mieszkajacych tu francuzek (kobieta ok 60lat) powiedziala o tym miejscu, ze czuje sie bardziej jak w domu niz hotelu... i miala racje, atmosfera byla domowa (i nie wazne ze wlascicielka po angielsku w sumie nie umiala ani jednego slowa ;-))) )
Juz pierwszego dnia wieczorem wkrecilem sie na impreze... Wracajac na noc do domu, z hotelu obok wyskoczyl kanadyjczyk i powiedzial zebym wszedl na urodziny jego przyjaciela... wszedlem... ;-)))
Pilismy, rozmawialismy... na imprezie bylo sporo osob, niedzy innymi Niemiec i Wloch, ktorzy po czasie zaczeli rozmowe o 2. wojnie swiatowej... (echh, ze ci niemcy wierza w to co mowia...), nie chcialem sie wlaczac do dyskusji, spytalem tylko niemca czy wierzy w to co mowi, powiedzial ze tak, ja skwitowalem to tylko, ze historia jest nieco inna i ze jestem z Polski... ;-))) (jak wierzy to dyskusja nie miala sensu)... Podobnie jak mi, trzem Tajkom (przyjechaly zwiedzic stolice, gdzies z pln. kraju) i Francuzowi nie chcialo sie dyskutowac o historii i poszlismy na impreze...
uuuu !!! to co dzialo sie w pubie, to wiele europejskich sie przy tym chowa!!! wielonarodowosc, atmosfera i otoczenie.... swietna impreza, tance i piwo... (zaznacze w tym miejscu, bo jestem w Tajlandii, ze to byl normalny pub a nie cos, co wielu z was przyszlo na mysl ;-))... Bawilismy sie dlugo i wrocilismy...