Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    niespodziewanie wesolo ;-)))
Zwiń mapę
2008
09
mar

niespodziewanie wesolo ;-)))

 
Indie
Indie, Kolkata
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10438 km
 
Ja to mam szczscie ;-)))

Zaczelo sie od 8 rano na dworcu... Nie wierzylem!!! czysto, nie bylo bezdomnych, nie bylo tlumu ludzi (pusto), ladny budynek i zadbane do okola... nie wiedzialem czy juz sie obudzilem czy zajechalem do jakiegos innego panstwa...

Kalkuta....

Wyszedlem z dworca... nie ma rikszy!!! szok!!! Ja naprawde myslalem ze dojechalem nie tam gdzie chcialem.... ;-)))
Ale dowiedzialem sie gdzie sie podzialy wszystkie syrenki z Polski!!!!!!!! zostaly wywiezione do Kalkuty i pomalowano je na zolto i zrobione tysiace taksowek!!! ;-))) prawie jak w Nowym Jarku ;-)) tylko "syrenki" ;-))) prawie calkowity brak rikszy...

Nie wiedzialem tylko na jakim jestem dworcu (poza tym ze juz dostrzeglem napis "Kakata")... nikt nie umial mi tego wyjazsnic... metro w niedziele nieczynne... taksowka nie chcialem jechac bo naprawde nie wiedzialem gdzie ;-))) (moj przewodnik oddalem Gosi, wiedzialem ze Kalkuta to ostatnie moje miejsce w Indiach, a jej sie jescze przyda... -spoko Rob, nie zniszczy, mam nadzieje... ;-)) tak czy siak ja w dalszej podrozy zniszczylby bardziej ;-)))

Wsiadlem w autobus, ktos powiedzial, ze dojade nim do centrum... jechalem, jechalem... a ze nie wygladalo mi to na centru, a wrecz przeciwnie, wysiadlem... zrobilem 3 kroki i zobaczylem kosciol katolicki... a ze chialem sobie odpoczac wszedlem do srodka... 2min pozniej zaczela sie msza ;-)) (niedziela) nawiazalem kontakt zwrokowy z bialym i tak zostalem juz do konca... W koscieje, ktory wygladem przypomnial mi kosciol pw MBCz z Zielonej Gory, tylko byl o kondygnacje nizszy i troszke wezszy; najwiekszym obrazem byl ten przedstawiajacy Matke Terese (z Kalkuty)... na mszy byly prawie same dzieciaki i siostry z zakonu Matki Teresy... (ale byl ponad komplet)... msza po angielsku, a te wszystkie dzieciaki ja rozumialy, odpowiadaly i nawet czytaly i spiewaly po ang....

Po mszy okazalo sie, ze bialy w moim wieku to kanadyjczyk i uczy angielskiego jako wolontariusz...
Powiedzial mi co i jak....

Pojechalem do odpowiedniej dzielnicy i zaczalem szukac hotelu...
Trafilem wysmienicie!!!! Hostel... warunki nie byly zle (pokoje od jedynki do 8 osobowych; w sumie 51 pokoji), przewaznie malych... ale atmosfera wysmienita!!!
Wieczorem... a zaczne o Kalkucie ;-)))
Widac kolonializm angielski... poza rannymi zdarzeniami, ze z nikim sie nie moglem dogadac, dopiero z kanadyjczykiem, wiekszosc Kalkutanczykow (czy jak to napisac) wysmienicie nim sie posluguje... Miasto architektonicznie- angielskie... Wiele pozostalosci angielskich (pomniki, budowle)... Ludzie nie narzucaja sie, jest w miare czysto (jak na Indie ;)) ), wlasciciele knajpek przeganiaja tych zebrzacych, wiec wlasciwie ich nie widac... W nocy prawie jak w Las Vegas: swiatla, neony...

Ale wracajac do hostelu... wieczorem, na dachu, dosiadlem sie do dwoch wlochow (ok 40-45 lat) i siedzacej juz z nimi amerykanki (juz mniej wiecej w moim wieku)... pozniej dosiadali sie inni... (francuz, ktory wygladal jakby zawsze byl na chaju, japonczyk, irlandka, belgijka, hiszpan, meksykanim-o nim jeszcze bedzie-;dwie szkodki; diwe koreanki inny francuz, ktorego matka jest polka i moglem z nim tez pogadac troche po polsku, i nie pamietam kto jeszcze... aaa na pewno jeszcze 3 anglikow, jeden sam w trasie i okazalo sie ze z jednym z tych dwoch pozostalych sa prawie sasiadami!!!! ;-)))) impreza byla wysmienita!!! ;-)))

nastepny dzien spedzilem na zwiedzaniu, wczesniej rano w wiekszosci poszlismy na sniadanie, a wieczorm na kolacje... integracja byla dobra ;-)))

a w nocy na lotnisko....






 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008