Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    Wesolo, zabawowo, w tle erotycznie….
Zwiń mapę
2008
22
lut

Wesolo, zabawowo, w tle erotycznie….

 
Indie
Indie, Khajurāho
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8672 km
 
Wesolo, zabawowo, w tle erotycznie….

Zupelnie inny swiat… maly „europejski” azyl w Indiach… Cisza, spokój, prawie czysto, wloskie restauracje, na targach w sumie same przydatne rzeczy, malo nachalnych Indusow… w okolicznych wioskach mili i zyczliwi ludzie… Z dala od wielkich miast zobaczy³em inne Indie innych ludzi… Do tego wszystkiego uroku dodawalo ponad 20 swiatyn Kamasutry, których bylolby wiecej, gdyby nie to, ze czesc z nich posluzyla jako budulec do miejscowych domow, ogrodzen, laweczek i innych mniej lub bardziej przydatnych rzeczy, które nosza teraz znamiona z 9-10 wieku…. A klimatu w drugi dzien pobytu dodaly pielgrzymki ludzi, bo jedna ze œwi¹tyñ hinduskich obchodzila 700 lub 750 lecie (szukanie butow musialo byæ interesuj¹cym zajeciem po modlitwie ;)))…

Same swiatynie, ich styl, jakosc buwowy, mozolna ale dajaca wspanialy efekt praca (po kilkaset rzezb kamasutry w okolo swiatyni), ciekawa architektura i fakt ze ocalaly tyle stuleci wszystko to godne polecenia…


Po dotarciu na miejsce, a zmeczeni calodzenna jazda autobusem (trabienie przez prawie 12h, to nie jest najwspanialsze co mo¿e spotkac czlowieka) polozyliœmy sie spac…Nie zdazylem zamknac oczu kiedy z ulicy zaczal docierac do nas halas i dzwieki muzyki… Stwierdziliœmy z Gosia ze i tak nie zasniemy, ubraliœmy sie i poszliœmy zobaczyc co siê dzieje…Maszerowal, podobny jak w Agrze, orszak pana mlodego… Róznil sie tym, ze byl bardziej skromny. Mniejsza liczbe trab i bebenków zajmowal D.J. jadacy „na glosnikach” z przodu i puszczal muzyke (czasami smiesznie to brzmialo… mieszanka latynoamerykañskich rytmow bebna z amerykanskim wykonaniem disco z plyty). Szliœmy z boku i przypatrywaliœmy siê… ale nie uszlismy 10 metrow kiedy ktos wyskoczyl z orszaku i prawie na sile mnie do niego wciagnal ;)) i tak zaczalem sie bawic… ;))) Znow jako jedyny bialy zaczolem robic furrore i kazde z Indusow chcil ze mna zatanczyc… wiec po niedlugim czasie bylem ju¿ niezle zmeczony… Ale dostalem zaproszenie na wesele… ;)) Kiedy ja sie bawilem Gosie oblepili Indusi… Kiedy ogl¹da³em siê co jakis czas czy idzie i czy nic jej nie jest od bawiacych sie slyszalem cos w stylu: daj spokoj, nie przejmuj sie nia!! Itp… ;)) Ale ze czasami zamienilem z nia slowo i jakos dostr\egli odmiennosc kultury powiedzieli mi ze mo¿e isc z nami na wesele ;))) (a ju¿ miala wracac do hotelu)….

W koncu orszak dotarl do miejsca zaœlubin i wesela… Przed wejœciem jeszcze maly rytual tanzacych konikow (niczym lajkonik). Dostaliœmy wianki na kwiatow, poczu³em siê prawie jak na Hawajach ;))) i naznaczeni na czole mogliœmy wejsc do srodka… tam jeszcze mala zabawa mezczyzn… W Sali zaœlubin kobiety siedzialy na jednej stronie od poczatku do konca, a faci po drugiej dochodzili po zabawie… Ceremonia siê zaczela….
Muzyczka w tle.. na scenie przed goscmi na wielkich fotelach siedzial mlody… Mloda pojawila siê w towarzystwie niejednej duchny i szla prowadzona srodkiem Sali do mlodego… Oboje wygladali na Az tak mocno zestresowanych, jakby nie widzieli sie przed slubem… Co w tutejszej kulturze jest jeszcze mo¿liwe… a stres nie puscil ich do konca… kiedy mloda doszla zmienila siê muzyka… wszyscy wstali, mlodzi dostali wielkie wience kwiatow, odwróceni do siebie stali i patrzyli siê sobie w oczy. W pewnym momecie mloda zarzucila mlodemu wieniec na szyje i padlo kilka wystrzaow z broni i ogolne brawa… Mlody dalej stal ze swoim w reku i patrzyl mlodej w oczy… Po paru chilach i on „powiedzial tak” zarzucajac swój wieniec na jej szyje… brawa, wystrzaly i…. koniec ceremoni … pozniej zdjêcia i zyczenia… Gdy Gosia siedziala wœród kobiet ja tymczasem zachêcany przez facetow spróbowalem wszystkich potraw jakie by³y na weselu… dobrze ze zaczalemm od tych których nie dalo sie przelknac (z grzecznosci pare kesow musialo znalesc siê w moim zoladku), bo przy nakladaniu nastepnych tamte zostawialem na stle i jakby normalna koleja rzeczy bylo to ze jem nastepne… W wiêkszoœci tych potraw nawet nie chcia³em wiedziec co jadlem ;))) jedne lepsze inne nie… skonczlem na deserze i na szczescie by³ najlepszy z calej reszty, woec smak posostl mi dobry ;)))
I tak po godz 3 chcilem ju¿ wyjsc. Oboje z Gosia nie czulismy sie najlepiej… Ona siedzaca w towarzystwie kobiet, które prawie wcale nie rozmawialy po angielsku, ja obskakiwany przez mê¿czyzn… po 3 udalo mi siê sprawic ze nas puœcili… Jakis dziadek opowiedzia³ nam jeszcze o zwyczajach i odwiezli nas autem do hotelu….
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
S.t.a.c.h.u.
S.t.a.c.h.u. - 2008-03-06 22:44
Fiu fiu... Ta Gosia... Czesto powtarza się w Twoich komentarzach... Fajnie tam masz...
 
Goska
Goska - 2008-03-08 11:53
Fiu fiu - tu Gosia:) - od dzisiaj nie bede sie juz poojawiala:) - Hubert poojechal do Kalkuty , a ja wlasnie czekam na pociag do Mumbaiu (Bombayu :) ). Hubert pospiesz sie z relacja, bo sama jestem ciekawa, czy ci mocno dalam popalic :)
 
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008