Do opuszczonego miasta dotarliśmy idealnie jak chcieliśmy tuz przed wschodem słońca… nieco z historii… miasto wybudowane na gorze, wspaniale ufortyfikowane, było stolica imperim momgolskiego… o ile dobrze pamiętam w XVIAD za cesarza Akbara,… kompleks sklada się z meczetu pomyślanego jako replika meczetu w Mekce, ale z wyraźnymi wpływami kultury mongolskiej i hinduskiej – dzis jest tam w jakiejs 1/8 cmentarz, ale nie mam pojecia kto tam lezy, poza głównym grobowcem jakiegos waznego schejka - dlatego tez
Miasto zostalo opuszczone po 16 latach od wybudowania z powodu problemow z woda.. susza i skala na którym stoi jej nie dostarczala…
po wyjsciu już znalazł się ktos kto chciał pieniadze w zamia, ze niby pilnowal buty, znaleźli się riksiarze, sprzedawcy, dzieciaki z wyciągniętymi rekoma… (a rano była taka cisza…;))
Poza murami meczetu zaczynaja się ruiny miasta… chodziłem po murach i awet nie zauważyłem kiedy dostalem się na odbudowana czesc, swoja droba biletowana… ;)) calkiem fajne musialo to być miasteczko, jak była woda…
Z ciekawostek przyrodniczych, to cale roje dzikich pszczol indyjskich, które w pewnym momecie chodzenia ukazaly mi się nad glowa… papugi, bażanty i małpy to standard…
po trzech godzinach ruszyliśmy do Agry…