Ponownie w Jaipurze…
Po nocnym pociągu i niesamowitym tłoku dojechaliśmy do Jaipuru… Czulem się jakbym znal już to miasto i poruszałem się w nim jakbym co najmniej się w nim urodzil J (bez mapy, bez pytania o droge….)
….Wracając z Piotrem z Amber Fortu (Pawel zachorowal i leżał w hotelu) riksiarz zawiózł nas do przymusowego sklepu (tym razem się zgodziliśmy, bo dal nam wyjatkowo niska cene… za jakies 20-25km, jego 3 godziny czekania na nas pod fortem, plus 3 inne miejsca, zapłaciliśmy 150 INR co daje niecale 10zl). W sklepie zagadalo do nas malzenstwo Polakow… okazuje się ze była to Agnieszka z Tomkiem, z którymi umawial się internetowo Pawel.. ;))… wiec nasza ekipa powiększyła się o dodatkowe dwie osoby J i buteleczki żołądkowej ;)), tzn leku na robaczki….
Wieczorem na zachod słońca z Piotrem powspinalismy sie na gore, jakies 400m nad poziomem Jaiputru, do Taigert Fortu… okazalo się ze z drugiej strony gory jest podjazd i można sobie wjechac riksza…;))) u gory poza Japończykami sami miejscowi, gdzie na najwyższym punkicie jak wszedłem unosil się zapach wodki… okazlalo sie ze Smirnoff ;)))
Piotr był zajety robieniem zdjęć a ja gadałem z miejscowymi… pili wodke ze spraitem… poczestowali mnie i pokazaliśmy (na głębszego Piotr dal się namowic i przyszedł ;)) ) im jak się pije w Polsce ;)) zdziwili się ze nie mieszamy i ze malo popijamy notabene Piotr „pierwszego nie zapija” ;)) i tak poznałem pierwszych Indusow, którzy cos mi dali nie chcąc nic w zamian ;)) Zawiązaliśmy przyjazn Polsko – Induska… ;)) Jak już skończyła się woda ognista, dostalem na odchodne nr tel. i w razie problemow mam dzwonic i pytac… Piotra na szczescie dlugo nie szukalem i ruszyliśmy w droge powrotne, gdzie dlugo po zachodzie słońca robiliśmy zdjęcia panoramy Jaipuru…
Druga noc (dokladnie do 2 w nocy) w Jaipurze spędziliśmy w piątke w pokoju Agi i Tomka, bo my się wymeldowaliśmy ;))) a o 2.00 ruszalismy dalej do Agry… w nocy zrobiłem sobie jeszcze spacer nocny po miescie… nie spodziewałem się ze jest az tylu bezdomnych, czego na codzien nie widac… a w nocy pelno, przykrytych kocami, śpiących ludzi.. na każdej ulicy prawie przed każdym domem….
Poza spotkaniem na gorze nie wydarzylo się nic godnego opisania… no może jeszcze jeden mlody riksiarz zaczepil mnie i powiedział ze może mi załatwić wszystko czego chce ;))) dosłownie wszystko… ale ze nie skorzystałem z niczego…