Geoblog.pl    hubsag    Podróże    Azja    gdzie wszystkie statki na Mekongu zawracaja i granica....
Zwiń mapę
2008
10
kwi

gdzie wszystkie statki na Mekongu zawracaja i granica....

 
Laos
Laos, Muang Không
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14822 km
 
gdzie wszystkie statki na Mekongu zawracaja i granica....

Tomku i Benio!!!!!!!!!!!! GRATULUJE syna!!!!! oby byl lepszy niz ojciec i mniej pil ;-))))) zartos... oby byl zdrowy i rozwijal sie... ;-))) kolejne pepkowe mnie ominelo ;-))) musze to nadrobic po powrocie ;-))) Dla innych wiadomosc, to tez nowi rodzice ;-))) ech.. starzejemy sie ;-))) dzieci... ;-))) super!!!

Dla tych co maja duzo czasu polecam bloga: www.rspoland.geoblog.pl ; jest szansa, ze nasze drogi sie spotkaja, albo miniemy sie o dzien/dwa ;-)))

W pozne poludnie przeprawilismy sie przez Menkong i zaczelismy lapac stopa w kierunku granicy, do ktorej mielismy ok 30km....
Ciagle gdzies w naszych planach pojawial sie plan zatrzymania sie przy kaskadach Mekkongu, w miejscu gdzie zaden statek nie jest w stanie sie przeprawic (zdjecia)... Jeden zdolal... hehehe smialem sie z Mikaela ;-))) Francuzi chcieli pokazac ze wszystko jest mozliwe i gdy doplynali do tego miejsca rozebrali statek, przetransportowali brzegiem kilka km i zlozyli spowrotem ;-))))

Ku naszemu zdziwieniu zatrzymal sie gosc, ktory wiozl lodowke do miejsca o ktorym wspomnialem!!! idalnie!!! ;-)))

Zabaczylismy co bylo do zobaczenia, wykapalismy sie w rzece i zjedlismy bardzo pozny obiad...

Do glownej drogi maszerowalismy 3,5km z calym ekwipunkiem, gdy zaczelo sie sciemniac... do granicy mielismy ok 15km... Gdy zapadly ciemnosci wyjalem czolwoke i czerwone swiatlo zadzialalo... po 20min bylismy na granicy...

zamknieta..... ale z powodu godziny a nie z powodu zblizajacego sie nowego roku... Usiedlismy w pobliskim barze kupilismy cztery piwa, usiedlismy przy duzym stole przy ktorym juz siedzialo kilku gosci (pili i rozprawiali pewnie na malo ciekawy temat...) Dwa piwa kupilismy z mysla o nich... Zadowoleni zaczeli nas czestowac przekaskami, pozniej piwem... i tak zaczela sie nocna impreza na granicy z miejscowymi ;-))) Pozniej piwo sie lalo i lalo... nie mielismy noclegu, ale mielismy plan spania albo w knajpce, albo obok niej pod wiata i przeczekania do porannego otworzenia granicy...

Nasze plany musielismy zmienic, bo jak tylko skonczyla sie impreza pojawil sie mlody policjant i powiedzial, ze nie mozemy tu zostac na noc... zdziwieni.... Powiedzial, ze za 10$ zalatwi nam samochod, ktory zawiezie nas do jakiegos hotelu oddalonego o 10km... oczywiscie dla nas ten plan nie wchodzil w rachube i podziekowalismy ;-))) Po kilku chwilach powiedzial, ze auto zabierze nas gratis, ale tu nie zostaniemy... hmmm... powiedzialem mu ze nie mamy pieniedzy na takie luksusy i dodatkowo oddalamy sie ponownie od grznicy i tracimy czas... prawie zapakowal nas do auta... ale nie bylo latwo ;-))) w koncu powiedzielismy mu ze mamy nogi i pojdziemy sobie do tego hotelu... nie ustepowal, ale w koncu musial, bo nie dawalismy za wygrana... w ciemnosci przeszlismy 200m, po czym zrobilismy postuj... plan byl oczywiscie pod oslona nocy przeczekac chwilke i wrocic i gdzies sie zdrzemnac... wracajac przy drodze, lekko w lesie zauwazylismy chatke, opuszczona IDEALNE MIEJSCE!!! Podeszlismy do niej, dzwiczki byly jakies male, jak caly domek, ale coz... azjaci sa mali... W nocy obudzil nas jakis zwierzak... ktory dobijal sie do domku, po chwili zaczal wydawac odglosy... kurczak... co kurczak robi w nocy w lesie i jeszce na sile chce do nas wejsc... nie dawal za wygrana (zamkniete drzwiczki troche go zmylily, ale po czasie znalazl luke w dachu i wlazl do nas... okazalo sie ze w srodku ma swoje uscielane miejsce, a my spimy w kurniku!!!! ;-)))))

rano na granicy czekala nas kolejna niespodzianka... na tym przejsciu nie wydaja wizy (ja mialem, ale nie mial jej Mikael...) najblizsza granica 15km... zadnego samochodu, nic... ech... zaczelismy maszerowac... do skrzyzowania mialismy 8km... tam po 1,5h drogi zlapalismy auto, ktorym dojechalismy do granicyu i najblizszego miasta w Kambodzy... (50km)....





 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
hubsag
Hubert Sagan
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 163 komentarze163 206 zdjęć206 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.02.2008 - 08.05.2008